Aktualności

fundacja andrzeja wróblewskiego

Sztuka prymitywna

„Przegląd Artystyczny”, 1948, nr 8–9, s. 8

pobierz pdf

Wystawa sztuki ludowej w TPSP [Towarzystwo Przyjaciół Sztuk Plastycznych] (luty), pokazała odrębność jej w stosunku do „oficjalnej”. Geneza została niewyjaśniona. Czy jest to prymitywizacja średniowiecznej i barokowej produkcji miasta? Czy wyraz wrodzonej ludowi wrażliwości o specyficznych cechach – dwuwymiarowości w malarstwie i bryłowatości w rzeźbie?

Pierwsze stanowisko włącza sztukę ludową w kalejdoskop epok i stylów historycznych. Drugie – przypisuje jej twórcom uformowany światopogląd artystyczny. Kompromisy, budowane na tych podstawach, grzeszą jednostronnością: zajmują się tylko czysto formalnymi cechami i ich pochodzeniem.

Włączając naszą sztukę ludową w całokształt sztuki prymitywnej, odkrywamy w niej nowe wartości. „Sztuka prymitywna” to pojęcie szerokie: obejmuje prehistoryczną i egzotyczną sztukę dziecka i ludu, prymitywów miejskich1 i może nawet wariatów. Zespół taki narzuca inny sposób doznawania; trzeba unikać analizy formalnej. Prymityw, szukając wyrazu emocji, odkrywa zaskakujące formy – odwrotnie niż artysta, który szukając nowej formy, dochodzi do wyrazu swej osobowości. Patrząc na dzieła prymitywów, trzeba również zacząć od ich treści emocjonalnych. Poniższe opisy mają zasugerować rozrzut[n]e bogactwo emocji i ich plastycznych wyrazów w sztuce prymitywnej.

Oto „tiki”, pierwszy człowiek, posążek z Nowej Zelandii ([nr] 1). Potworkowata, duża głowa wykrzywia się patrząc ciekawie oczyma błyszczącymi jakimś szkiełkiem. Tu znowu maska z Nowej Gwinei ([nr] 2): deseniami tatuażu wyraża charakter – podłego starca, o jakiejś dziwnej zgniliźnie moralnej. Niektóre głowy drewniane murzynów afrykańskich ([nr] 3) mają głęboki wyraz zamyślenia w wypukłym czole, którego syntetyczna forma zwęża się aż ku nieprzyjemnym ustom. Ciała są złożone z bębnów, form walcowatych, z których każda dla siebie nosi ozdobnik – kumulacje kształtu – w postaci pępka, pierścienia, brodawki czy tatuażu ([nr] 4).

Zupełnie kwadratowa jest twarz jednego z reliefów starego Peru ([nr] 5). Oczy – to koła, nos – trapez, usta – pozioma szczerba. Wyraz twarzy przejmujący. Przypadek? Dreszcz egzotyki? – Korony drzewa – fetysza z Benin, kute w metalu, to garść wijących się wężów i łopoczących liści. Nie do wiary ile chaotycznego ruchu tkwi w tych absurdalnie pogiętych i pociętych blachach. Nieswojo muszą wyglądać niektóre pola Wysp Wielkanocnych: rosną tam mianowicie na jałowym pustkowiu, duże głowy kamienne, osłupiałe twarze wkopane po szyję w piach, nieregularnie w dużych odstępach ([nr] 6). Zauważyłem na wystawie sztuki ludowej w TPSP dziwnego Świątka: siedzi tłusty, oczy czarne, wytrzeszczone, formy ciała miękkie i okrągłe – jak zamyślone zwierzątko. Tytuł: Chrystus Frasobliwy. Albo św. Józef z młodzieńczym Chrystusem ([nr] 7): Chrystus chudy, wydłużony, jakoś luźno uczepiony grubego Świątka; dziwaczna grupa, jak ogień z wodą czy kwiatek u kożucha.

Kiedy dziecko rysuje, często z przejęcia wysuwa język i gryzie go zębami. Jest to czynność absurdalna, jak ćwiczenie gimnastyczne: spleść obie dłonie i próbować, która ręka silniejsza. Absurdalne są często rysunki dziecka. Bywa, że tułów w pasie nie trafia na nogi, że człowiek jest większy od lokomotywy, że koń maszeruje w kierunku ogona a nie głowy. Nieudolność, brak pamięci wzrokowej? Może. Patrząc na rysunki dziecka, odczuwamy często rodzaj pogłębienia i odświeżenia wewnętrznego. Ponieważ trudno je ująć, nie tylko w słowo, lecz nawet w myśl – zapominamy o nich szybko wśród szpalt gazety, w potoku cudzych i własnych zdań.

Jeśli człowiek ma małą głowę, to ciało wydaje się duże; duża głowa zmniejsza ciało. Wie o tym każdy elegant i malarz. Artysta paleolitu tego nie „wiedział”, nie zmieniał „celowo” proporcji. Ale jego rysunki zadziwiają skłębieniem zwierzęcego ciała lub ruchem smukłego aktu. Piersi, brzuch i uda kobiece stanowią główny przedmiot uczuć autora figurki Venus z Mentone ([nr] 8). Czy uczucia te były religijne, erotyczne czy estetyczne? Myślę, że przede wszystkim nie współistniały w jego psychice rozdzielnie, jak w psychice dzisiejszego konesera. Poza tym, posążek robi wrażenie raczej „śmierci z przejedzenia” niż „życia w rozkoszy”.

Jeżeli w ostatnim frazesie tkwiło coś niesmacznego, to nierównie mniej smaczne bywają rysunki lub obrazy [Julesa] Pascin’a [właśc. Julius Mordecai Pinas]. Syn Żyda i Włoszki, podróżnik i samobójca. Jeden z tych, których obejmuje się nazwą prymitywów lub „instynktywistów”. Inni, to [Amadeo] Modigliani, [Chaïm] Soutine, Chagall, [Maurice] Utrillo, Celnik-Rousseau. Wszyscy są już usystematyzowani w czasopismach artystycznych; nie trudno znaleźć reprodukcje ich malarstwa: postacie Modiglianiego, wyciągnięte wzdłuż i latające w kolorowym powietrzu figury Chagalla. Zachlastany wół Soutine’a jest pełen liryzmu tak jak i uliczki Utrilla. W twarzach Celnika jest ta sama fuzja znieruchomienia rysów z wibracją psychiczną, co u dzieci i murzynów.

Dzieła sztuki prymitywnej zadziwiają sugestywnością wyrazu i jednolitością formalną. Obie tłumaczy jednolitość psychiczna twórcy i odbiorcy w środowiskach prymitywnych. Człowiek z miasta dzieli się często na sektory: fachowca, ojca rodziny i kinomana. Reakcje psychiczne zachodzą tylko w obrębie jednego z sektorów. U prymitywa wstrząs moralny budzi jednocześnie wydzielanie potu i twórczość artystyczną. Przy tym ta ostatnia zachodzi bez członów pośrednich – częściowych przekształceń emocjonalnych w czasie odtwarzania modela: wizja wyprzedza bezpośrednio realizację. Poczucie „tracenia gruntu pod nogami”, jest spotęgowane. Nie ma miejsca na twory połowiczne, gdzie emocje, wiedza fachowa, przyzwyczajenie do malowania i potrzeba sławy lub pieniędzy podpierają się nawzajem jak pijani po wyjściu na świeże powietrze. Dzieło powstaje jak iskra, czy piorun, wskutek wyładowania, które następuje wtedy, gdy dostateczna ilość energii nagromadziła się na przewodniku. NB [nota bene], u prymitywów wyładowania zachowują swą „spontaniczność”, choć zachodzi [ona] w tempie zwolnionym. Wynikiem twórczości prymitywa jest dzieło o specyficznych wadach i zaletach. Można uważać za wadę ich – w stosunku do spełnionej funkcji społecznej – nadmierną indywidualność emocji, sprzeczną z kultowym tematem dzieła. W szczególności sztuka ludowa, w swych „najprymitywniejszych” okazach, rozsadza temat ogólny (np. [Chrystusa] „Frasobliwego”) na rzecz wyrazu indywidualnego (zwykle sprzecznego nie tylko ze „smutnymi”, ale – sprzecznego w sobie tak, że trudno ten wyraz określić).

Niewątpliwą zaletą jest ekspresja i odkrywczość środków plastycznych. Związki treści uczuciowych z deformacjami na pozór zupełnie nielogicznymi, intuicyjnie znalezionymi dla ich wyrażania. Jakby ktoś dla wyrażania katastrofizmu zrobił trzy kreski koło nosa. A jednak wyrażanie to w głowach murzyńskich jest pełniejsze, niż w jakichkolwiek porach i ustach twarzy, które rysami mówią o uczuciu.

Nie powinniśmy w sztuce ludowej szukać rozbudowanych systemów formalnych, takich jakie tworzy całokształt prac każdego wybitniejszego artysty. Jeżeli te systemy można wykryć, to są one na pewno heterogeniczne. Właściwą domeną sztuki prymitywnej, a więc i ludowej, jest wyraz indywidualny poszczególnego dzieła, w którym elementy plastyczne, zupełnie intuicyjnie i jednorazowo znalezione, są wewnętrznymi formami „erupcji” psychicznej – dziwacznej wizji labiryntowego mózgu analfabety.

1 tj. nieuczonych artystów kultur rozwiniętych, np. Celnik-[Henri] Rousseau czy [Marc] Chagall.