Aktualności

fundacja andrzeja wróblewskiego

O młodych plastykach

„Echo Tygodnia”, Kraków 1955, nr 5, s. 1

pobierz pdf

Od paru lat, kiedy mnie ktoś pyta jak pracuje młodzież studiująca na Akademii Sztuk Plastycznych, odpowiadam kołtuńskim zwrotem: „Za moich czasów było lepiej”.

Należę do pokolenia, którego studia przypadły bezpośrednio po wojnie. Był to trudny i burzliwy okres walk ideowo-artystycznych, które w środowisku młodzieży nabierały niezwykle osobistego i poważnego charakteru. Dziś młodzież jest jak gdyby uspokojona. Przynajmniej czysto zewnętrzne wskaźniki mówią o tym. Bierny stosunek do studiów, spóźnianie się, brak chęci do wzbogacania programu na własną rękę, brak współzawodnictwa. Jak na specjalność, wymagającą ogromnego wkładu wszystkich sił człowieka, młodzież akademii, a zwłaszcza studenci wydziału malarstwa, bardzo się „szanują”. Jeżeli nawet robią eksperymenty i osobiste odkrycia, nie czują potrzeby narzucenia ich kolegom, czy publicznego pokazania go.

Od paru lat na akademii praca organizacji młodzieżowej ZMP [Związku Młodzieży Polskiej] oderwała się od zagadnień ideowo-artystycznych, zacieśniając się do spraw politycznych i bytowych. Rolę przodującą w studiach zaczęli odgrywać ci, którym suchość i nuda zebrań ZMP odebrała ochotę do brania w nich udziału. Zrodziły się na uczelni dwa aktywy: aktyw organizacyjno-polityczny i aktyw studentów przodujących w swojej artystycznej pracy. Rezultaty nie dały na siebie czekać: była to pogłębiająca się bezosobowość i bezbarwność pracy politycznej na akademii przy jednoczesnym odpolitycznieniu takich prac, które, wykonywane przez studentów prawie samodzielnie, mogą być dobrym początkiem formowania się indywidualności przyszłych artystów.

Dotychczas rzucam tylko luźne obserwacje, nie próbując wykazać głębszych powiązań przyczynowych. Mógłbym te obserwacje mnożyć. Mógłbym dodać do nich cały szereg obserwacji pozytywnych, które korzystnie odróżniają dzisiejszą młodzież akademii. Nie chcę jednak komplikować i tak już złożonego bardzo zagadnienia, i dlatego ograniczę się do scharakteryzowania pewnych faktów, które, moim zdaniem, pośrednio lub bezpośrednio wywołały pewien zastój wśród młodzieży akademii, pewien spadek entuzjazmu do pracy przy sztaludze czy kawalecie.

Zacznę od pojęcia grupy artystycznej. Była to modna w dwudziestoleciu forma kolektywu malarzy czy w ogóle plastyków. Grup takich istniało bardzo dużo, a powody ich powstania nie były jednakowe. Przeważnie jednak grupy zrzeszały plastyków, którzy zgadzali się ze sobą najbardziej zarówno na gruncie ideowo-artystycznym, jak i towarzyskim. Były to nieraz bardzo ekspansywne, owocne kolektywy. Siła ZMP na wyższych uczelniach artystycznych polegała między innymi na tym, że umiał on ze swojego aktywu uczynić więcej lub mniej zróżnicowaną grupę artystyczna – uwzględniając oczywiście wszelkie proporcje, jakie wynikają z faktu istnienia takiej grupy w środowisku młodzieżowym i to podzielonym, wskutek struktury uczelni, na kolektywy pracowniane. Taka jest bowiem sytuacja wśród artystów-twórców: że aktywny światopogląd polityczny musi się bezpośrednio wiązać z twórczością artysty, w przeciwnym razie któryś z tych elementów obumiera.

Jednak młodzież to nie są ludzie gotowi; ona musi się zmieniać, eksperymentować, wątpić. Tymczasem struktura ZMP w ciągu ostatnich lat stawała się coraz sztywniejsza; praca polityczno-wychowawcza ujmowana w sztywne ramy referatowo-programowe nabierała charakteru dogmatycznego. I abstrahując od znanego faktu przeciążania pracą organizacyjną ZMP-owców, która odstrasza młodzież, możemy stwierdzić, że element młodzieżowy uzdolniony a jednocześnie pełen wahań i wątpliwości nie przychodził do ZMP z obawy popadnięcia w jakąś intelektualną niewolę. A nawet w łonie samego ZMP dążenie do przygody i eksperymentu twórczego znajdowało ujście wszędzie indziej tylko nie na zebraniach i w pracy zetempowskiej.

I tak organizacji młodzieżowej wymknęły się najbardziej osobiste przeżycia młodzieży, więcej – przeżycia, które największą grają rolę w kształtowaniu się przyszłego człowieka i artysty. A przed uczciwym i zdolnym zetempowcem stanął dylemat: albo wzorowy zetempowiec, albo wewnętrznie bogaty, poszukujący artysta.

To by była może najistotniejsza przyczyna zastoju wśród młodzieży na akademii, jeżeli wziąć pod uwagę sprawę ZMP. Są jeszcze inne przyczyny. Wydaje mi się, że należałoby jeszcze wspomnieć o wpływie, jaki ma na młodzież dotychczas jeszcze nieregulowana sprawa zatrudnienia absolwentów i w ogóle sprawa ich przyszłości zawodowej. Być może niniejszy artykuł wywoła jakieś echo wśród zainteresowanych, i o tyle bym mógł usprawiedliwić niepełność i jednostronność swojej wypowiedzi, że spodziewam się uzupełnienia jej przez dalszych dyskutantów.